| 
     
     
     
 
 
 
 
              
              PROBLEMY ?
 
              
              POLECAMY...
              "W marszu i w 
              walce"  Cz. Liszewskiego - Pamiętnik oficera 3 Pułku 
              Szwol. Mazowieckich.
 
          NASZE LINKI
 |  | Pani pyta w szkole jak dzieci 
          wyobrażają sobie gwiazdkę?
 Jasio mówi: Jak patrzę przez okno to widzę wielką wielką dupę
 Pani pyta: A dlaczego?
 Bo tata powiedział ze dostanę na gwiazdkę gówno.
 dowcip przysłany przez 
          Dominikę
          - Kaziu, dlaczego wnosisz to wiadro z 
          wodą do sypialni?- Bo tata prosił, żeby go o piątej po cichu obudzić...
          - Aniu, czy temu chłopcu, z którym dziś 
          byłaś na randce, cały czas mówiłaś: "nie", tak jak ci kazałam?- Tak, mamusiu!
 - A co on ci proponował?
 - Na przykład pytał:
 "Czy nie przeszkadza ci, że cię tu dotknę?",
 "Czy nie przeszkadza ci, że tu włożę paluszek?"...
          - Od dziś będziemy liczyli na 
          komputerach! - oznajmiła nauczycielka- Wspaniale! Znakomicie!! - cieszą się uczniowie.
 - No to kto mi powie, ile będzie pięć komputerów dodać dwadzieścia 
          jeden komputerów?...
          Mama kąpie się w wannie. Nagle wchodzi 
          Wacuś i pyta:- Mamusiu, co to takiego?
 Zakłopotana mama po krótkim namyśle odpowiada:
 - Szczoteczka do zębów; taka duża szczoteczka...
 - E tam wcale nie duża. Tatuś to ma szczoteczkę i to na kiju! 
          Widziałem, jak ciocia Lusia zęby nią czyściła.
          Nela nosi na łańcuszku miniaturowy 
          samolocik. Krzysio przygląda się uważnie.- Podoba ci się mój samolocik?
 - Owszem, ale raczej podziwiam lotnisko.
          - Mamusiu, nasz sąsiad powiedział, że 
          jesteś fajna babka, i chętnie by cię zarżnął...- Zerżnął synku, zerżnął...
          Jaś z Małgosią spacerowali sobie po 
          parku. Była piękna pogoda, po alejkach jeździły dzieci na rowerach, 
          spacerowali zakochani. A że była wiosna i w ogóle, nabrali ochoty na 
          małe bara-bara... Znaleźli odpowiednie miejsce, Małgosia położyła się 
          więc na trawie, na niej Jasio... Nagle Małgosia:- Aaaaaaachhh!!!
 - Tak ci dobrze Małgosiu?
 - Nie, ale mi jakiś rower przejechał po szyi...
          Idą sobie Jaś i Małgosia przez las na 
          mszę. A że czasu mieli dużo, więc się (khm.. khm..) na chwilkę 
          zatrzymali. Wreszcie doszli i w te pędy do konfesjonału.Jaś się spowiada:
 - Raz zgrzeszyłem z Małgosią, jak szliśmy przez las...
 Małgosia się spowiada (była druga w kolejce):
 - Zgrzeszyłam z Jasiem dwa razy...
 Ksiądz:
 - ????? dwa? on mówił, że raz...
 Małgosia:
 - Ale on zapomniał, że my jeszcze będziemy wracać...
          - Co Jasiu robi w składzie przezerwatyw 
          ????- Przygotowuje KINDER-Niespodzianki
          Pani na lekcji biologii do dzieci:- Z czego składa się serce?
 Jasiu:
 - Z dwóch komór, z dwóch przedsionków i nóżek.
 - Jasiu, serduszko ma nóżki???!
 - Słyszałem jak tata mówił w nocy: No serduszko, rozłóż nóżki!
          Na wycieczce szkolnej w lesie Jasio 
          pokazując palcem na czarne jagody pyta nauczyciela:- Co to jest proszę pana?
 - Czarne jagody Jasiu.
 - A dlaczego one są czerwone?
 - Bo są jeszcze zielone!
          Mała Kasia bawi się z dziećmi na plaży.Przybiega do matki z płaczem:
 - Mamo, jakieś dziecko uderzyło mnie w głowę!
 - A kto to był, chłopiec czy dziewczynka?
 - Nie wiem, bo było gołe!
          Jasio dostał od cioci z zagranicy 
          niezwykły upominek - aparat do wykrywania kłamstw. Nazajutrz wraca ze 
          szkoły i od progu woła:- Dostałem piątkę z matmy!
 Aparat:
 - Piiip!
 Mama strofuje synka:
 - Nie kłam! Bierz przykład ze mnie. Gdy chodziłam do szkoły, miałam 
          same piątki!
 Aparat:
 - Piiip!
 Ojciec dodaje:
 - Bo wy macie teraz za dobrze i nie chce się wam uczyć. Gdy ja 
          chodziłem do szkoły...
 Aparat:
 - Piiiiiiiiiiiiiip!
 dowcip przysłany przez 
          
          Adriana
          Wąż - Czy ja jestem jadowity?Jasiu - Czemu pytasz?
 Wąż - Bo ugryzłem się w język
 dowcip przysłany przez 
          
          Adriana
 
 Jasiu!
 Czemu chodzisz w koło?
 Obchodzę imieniny!
 dowcip przysłany przez 
          
          Adriana
          Jasiu,czy tata pomógł ci w odrabianiu 
          lekcji?Nie proszę pani odrobił je sam!
 dowcip przysłany przez 
          
          Adriana
          Jasiu czego dowiedziałeś się dzisiaj w 
          szkole?Że inni mają większe kieszonkowe!
 dowcip przysłany przez 
          
          Adriana
          Ojciec stale straszy swojego synka: 
          "Jeszcze raz nie zjesz owsianki, a powiem policji", "Jeszcze raz 
          zobaczę dziury w spodniach, pójdę na policję...". Mały Michał ma tego 
          dość. Zjawia się pewnego dnia w komisariacie z rozbitym kolanem i 
          pyta:- Czy był tu mój tato?
 - A o co chodzi?
 - Czy skarżył, że rozdarłem spodnie?
 Policjant trochę zdziwiony zorientował się szybko i mówi z uśmiechem:
 - Tak, twój tato był tutaj.
 - W takim razie, ja panu też coś powiem: mój tato w nocy pędzi bimber 
          w piwnicy!
          Pani w szkole ogłosiła konkurs na 
          wypracowanie z udziałem sfer wyższych, o miłości, i w dodatku z 
          wątkiem dramatycznym i religijnym.I Jasiu napisał to tak:
 'O Boże, krzyknęła hrabina. Zaszłam w ciążę, ale nie wiem z kim!'
 I wygrał.
          Pani poleciła dzieciom napisać 
          wypracowanie na temat "Matka jest tylko jedna". Następnego dnia pani 
          pyta dzieci:- Aniu??
 - Najbardziej kochamy naszą mamę, bo Matka jest tylko jedna ..
 - Bardzo ładnie..
 W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta:
 "Wieczorem, gdy ojciec z matką do stołu zasiedli, krzyknęli na 
          Małgosię by z lodówki przyniosła trzy flaszki Wyborowej. Małgosia 
          poszła do lodówki i krzyknęła:
 'Matka! Jest tylko jedna!'"
          Była w szkole pogadanka o konieczności 
          mycia ząbków przed spaniem. Na drugi dzień pani chce sprawdzić, czy 
          dzieci zapamiętały. Wzięła do tablicy Jasia. I pyta:- Jasiu, co trzeba zrobić przed spaniem.
 Jasiu nic.
 - No, drogie dziecko, podpowiem ci, a co takiego robią przed spaniem 
          twoi rodzice?
 Jasiu, już w lepszym humorze, bo już zna odpowiedz, ale trochę się 
          waha.. - Pani wie. Ja wiem. Ale czy to jest temat dla pierwszej klasy?
          Na lekcji matmy:- Nowak, podaj liczbę dwucyfrową.
 - 34.
 - A jeśli przestawisz cyfry?
 - Nie wiem.
 - Siadaj. Kowalski, podaj liczbę dwucyfrową.
 - 18.
 - A jeśli przestawisz cyfry?
 - Nie wiem.
 - Jasiu, podaj...
 - 33.
          Przychodzi ucieszony Jasiu do domu, i 
          mówi:- Mamuś, dostałem piątkę z polskiego!
 - Co się cieszysz, i tak masz raka.
          - Mamusiu dzieci w szkole mówią, że dużo 
          jem.- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się to nie prawda, tylko zjedz zupkę bo 
          mi wanna potrzebna.
          - Mamusiu dzieci w szkole mówią, że mam 
          długie zęby!- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się, to nie prawda, tylko nic już nie 
          mów bo mi podłogę rysujesz.
          - Mamusiu, dzieci w szkole mówią mi że 
          mam duże okulary!!- Jasiu, nie przejmuj się, zdejmij je w przedpokoju, umyj ręce i chodź 
          na obiad.
 Po jakimś czasie do domu wraca naprany ojciec i od progu woła:
 - Cholera jasna, kto tu kolarzówkę w przedpokoju postawił!!!
          Skarży się Jasiu mamie:- Mamo, dzieci mówią że jestem wampirem.
 - Nie przejmuj się i jedz szybciej ten barszczyk bo ci skrzepnie!
          - Tato, daleko jest ta Ameryka?- Nie godej tela, ino wiosłuj!
          - Tato, dlaczego babcia biegnie 
          zakosami?- Podawaj naboje, nie gadaj!
 
 
 - Tato, znalazłem babcię!
 - Tyle razy Ci mówiłem żebyś nie kopał dołków w ogródku!
          - Jasiu, nie obgryzaj paznokci - krzyczy 
          mama.- Jasiu, powtarzam nie obgryzaj paznokci.
 - Jasiu, do cholery nie obgryzaj babci paznokci bo zamknę trumnę!!
          - Jasiu dlaczego spóźniłeś się do 
          szkoły?- Bo pewnej pani zginęło 100 000 zł.
 - I co? Pomagałeś szukać?
 - Nie! Stałem na banknocie i czekałem aż odejdzie!!
          Pewnego razu mały Jasio wszedł do pokoju 
          rodziców i przyłapał ich na uprawianiu seksu. "Tatusiu, co robisz ?" - 
          pyta Jasio."Ehm.. nooo... mamusia chciała mieć bobaska..." - mówi tatuś.
 Na to Jaś kładzie się obok mamusi i mówi: " no to ja chcę rowerek!"
          Na lekcji nauczycielka pyta się dzieci 
          kim chciałyby zostać w przyszłości. Padają różne zawody: stolarz, 
          lekarz, rzeźbiarz, nauczyciel, itp.Gdy padło na Jasia, powiedział tak:
 - Chciałbym zostać specjalistą od dewiacji seksualnych.
 Pani trochę się speszyła, ale chwilę potem mówi do Jasia:
 - No to w takim razie powiedz nam Jasiu co to znaczy.
 Jasio zastanawia się, myśli głęboko i zaraz potem mówi:
 - Ja to pani wytłumaczę na przykładzie: tam oto na przystanku PKS 
          stoją trzy kobiety i jedzą lody: jedna gryzie, druga ssie, trzecia 
          liże loda. Niech pani powie, która z nich jest mężatką?
 Pani po głębszym zastanowieniu powiedziała, że ta, która ssie.
 Na to Jasio:
 - Nieprawda, bo ta, która gryzie, bo ma obraczkę.
 A to o czym pani mówi to są właśnie dewiacje seksualne.
          Pani poleciła dzieciom napisanie zdań, w 
          których wyraz "pięknie" występowałby raz, dwa lub trzy razy. 
          Następnego dnia pani egzekwuje pracę domową.- Aniu?
 - "Morze PIĘKNIE szumi..."
 - Dobrze. Bożenko?
 - "Morze PIĘKNIE szumi i ptaki PIĘKNIE śpiewają..."
 - Doskonale. Jasiu? (przy Jasiu są zawsze jakieś jaja)
 - Wczoraj moja siostra przychodzi wieczorem do domu i mówi do ojca:
 "Tato, zaszłam w ciążę."
 Na to ojciec:
 "No to pięknie, pięknie, k...., pięknie..."
          Jasio na lekcji religii z zakonnicą. 
          Zakonnicą zadaje dzieciom taką zagadkę:- Jest rude, ma puszysty ogon, skacze po drzewach i je orzechy. Co to?
 Jasio się zgłasza i odpowiada:
 - Na 99% jest to wiewiórka, ale jak znam siostrę, to może być Jezus...
          - Jasiu - pyta się pani - biorąc pod 
          uwagę twoje lenistwo, jakim zwierzęciem chciałbyś być?- Wężem.
 - A dlaczego?
 - Bo leżę i idę....
          - Proszę pani, ja się w pani chyba 
          zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu.- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
 - A kto lubi, będziemy uważali.
          - Powiedz mi, Jasiu - pytają małego 
          chłopca - czy twoja matka jest chora, że leży w łóżku?A Jaś na to:
 - Nie, tylko się boi, żeby ojciec łóżka na wódkę nie sprzedał.
          Nauczycielka zadała dzieciom 
          wypracowanie pt. "Co mój tata robi po pracy?". Pisze Jaś, syn 
          policjanta."Tato po pracy zawsze bierze gazetę i idzie do ubikacji. Chyba będzie 
          srać, bo czytać przecież nie umie..."
          Lekcja biologii.- Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach?
 - Pyta się pani Jasia.
 - Dźwiedź.
 - Chyba niedźwiedź?
 - Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.
          W szkole na lekcji biologii, pani kazała 
          dzieciom, aby dowiedziały się w domu, co to jest penis. Jasio 
          przychodzi do taty i pyta się:- Tato co to jest penis?
 - Nie mogę ci powiedzieć, bo jesteś za młody.
 - Ale pani w szkole kazała!
 Tata chcąc nie chcąc wziął Jasia do pokoju, zdjął spodnie i mówi:
 - Patrz, to jest właśnie penis.
 Jasio uśmiechnął się i po odrobieniu lekcji poszedł na spotkanie z 
          Małgosią.
 Małgosia mówi:
 - Nic nie mogłam z taty wyciągnąć. A ty Jasiu mógłbyś mi powiedzieć?
 Jasio odparł, że chętnie, wziął ją za rękę i poszedł z nią w krzaki, 
          zdjął spodnie i mówi:
 - Patrz, to jest kutas, a penis jest to takie coś tylko że dwa razy 
          większe.
          - Mamusiu, dzieci w szkole mówią, że mam 
          duże uszy!- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się, to nie prawda, tylko nie kręć tak 
          głową, bo znowu będzie tornado.
 
 Przychodzi mały (8 lat) Jaś do szkoły, ma całą opuchniętą i czerwoną 
          twarz, pani się pyta:
 - Co się stało Jasiu?
 - Ooossss
 - No co się stało....
 - Ooooosssssaaaaa
 - Co osa?? Ugryzła cię??
 - Nie, tato łopatą zabił!
          Dzieci miały przynieść do szkoły rożne 
          przedmioty związane z medycyną. Małgosia przyniosła strzykawkę, Kasia 
          bandaż, a Basia słuchawki.- A ty co przyniosłeś? - Pyta nauczycielka Jasia.
 - Aparat tlenowy!
 - Tak...? A skąd go wziales?
 - Od dziadka.
 - A co na to dziadek?
 - Eeeech... cheeee....
          Jasio w sytuacji intymnej z Małgosią. 
          Pieści ją i pieści, a tu nagle czuje coś wilgotnego i miękkiego. Pyta 
          się:- Co? okresik?
 A na to Małgosia:
 - Nie. Rozwolnionko.
          Jasio został dyscyplinarnie wyrzucony z 
          przedszkola. Trafił do innego. Pyta się tam znajomego:- Można palić?
 - Da się, spoko.
 - Można pić wódę?
 - Spoko, jak się podzielisz z wychowawcą to on nawet da szkło.
 - A dziewice są?
 - Czyś ty zgłupiał ? Co Ty ? W ŻŁOBKU jesteś?
          Na lekcji polskiego w piątej klasie pan 
          nauczyciel pyta się uczniów czy znają znaczenie słowa "rarytas".- No dzieci, powiedzcie co dla was jest rarytasem?
 - Banany, pomarańcze - mówi Hania.
 - Bułka z masłem i z szynką - mówi Stasiu.
 - Tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny - mówi Jasiu.
 Pan nauczyciel wyrzucił go z klasy i kazał na drugi dzień przyjść z 
          ojcem. Na drugi dzień Jasiu przychodzi do klasy i siada w ostatniej 
          ławce.
 - Jasiu, dlaczego przyszedłeś bez ojca i dlaczego siadasz w ostatniej 
          ławce?
 - Bo tatuś powiedział, że jak dla pana tyłeczek szesnastoletniej 
          dziewczyny nie jest rarytasem, to pan jest pedał i mam się od pana 
          trzymać z daleka.
          Pani do Jasia: powiedz wierszyk ..Jasio:
 Morze, polskie morze,
 Stoi w tobie dziewczę hoże.
 A w tym morzu świsty, gwizdy,
 Woda sięga jej do kolan
 Pani:
 Jasiu, gdzie tu rym ?
 Jasio:
 jak wody przybędzie
 to i rym będzie...
          - Dlaczego ciągle spóźniasz się do 
          szkoły? - pyta nauczycielka Jasia.- Bo nie mogę się obudzić na czas...
 - Nie masz budzika?
 - Mam, ale on dzwoni wtedy gdy śpię.
          Jasio pisze wypracowanie. W pewnym 
          momencie zwraca się do ojca:- Tatusiu, czy mógłbyś mi podpowiedzieć jakieś zdanie o katastrofie?
 - W domu nie ma ani kropli wódki.
          - Jasiu, podaj przykład jakiegoś zbiegu 
          okoliczności.- Mój ojciec ożenił się i moja matka wyszła za mąż dosłownie w tym 
          samym czasie.
          Jasiu miał słabe oceny. Mama mówi więc 
          do taty:- Porozmawiaj z Jasiem po męsku, zobacz na jego oceny, przemów mu do 
          rozumu.
 Ojciec pomyślał, wziął flachę i puka do Jasia:
 - Mogę wejść?
 - Wejdź tato, proszę.
 - Przyszedłem pogadać - dziobniemy po kieliszku?
 - Dobra
 Popili troszkę:
 - Może zapalimy - mówi ojciec
 Jasiu zdziwiony:
 - Dobra - zapalimy
 Po jakimś czasie ojciec:
 - No to co? Może jakiś świerszczyk?
 No i wyjął z rękawa świerszcza i oglądają, a Jasiu taki 
          zaczerwieniony, podniecony (wpływ alkoholu, papierosów no i w ogóle z 
          ojcem...)
 - Tato, kto ma taaakie dziewczyny?
 - PRYMUSI synu, prymusi.
          W szkole na lekcji geografii pani pyta 
          dzieci, w którym kraju jest najcieplejsze klimat.- W Rosji - odpowiada Jaś.
 - Z czego to wnioskujesz? - pyta zdziwiona pani.
 - Bo, proszę pani, do nas w styczniu znad Wołgi ciocia przyjechała w 
          trampkach.
          Dzwoni Małgosia do Jasia i mówi:- Mam dla ciebie niespodziankę Jasiu.
 - Tak? powiedz szybko co to.
 - Wiesz jestem w ciąży.
 - Bip bip bip nie ma takiego numeru, bip bip bip nie ma takiego numeru
          Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, 
          aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Jaś:- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.
 - No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.
 - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrżnął orła - przyjmuje 
          wyzwanie Jaś.
 - A z trzema ptakami?
 - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła i puścił 
          pawia.
 - A z czterema ptakami, cwaniaczku?
 - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym 
          puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa.
 - A z pięcioma ptakami?
 - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym 
          puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na 
          sępa.
          W przedszkolu pani pokazuje dzieciom 
          obrazek i pyta się Jasia co na nim widzi.- Ogrodnik szczyna trawę.
 - Ależ Jasiu. Nie mówi się szczyna trawę tylko ścina trawę poza tym 
          poprawniej jest kosi trawę. Siadaj!
 Po chwili kolega Jasia krzyczy:
 - Proszę pani! Jasiu kosi pod ławkę!
          - Słuchaj Jasiu, zadam Ci zagadkę. W 
          którym miejscu jajka są najbardziej gorące? - pyta się kolega Jasia.- Nie wiem.
 - Na patelni, oczywiście!
 - Eee, głupia zagadka.
 - Dlaczego?
 - Bo nie ma idioty, który by usiadł gołym tyłkiem na gorącą patelnię.
          - Spieprzajcie! - woła Jasio na stado 
          kaczek. Słyszy to katecheta i zwraca mu uwagę. Następnym razem Jasio 
          już grzecznie zwraca się do kaczek:- Idźcie sobie stąd kaczuszki!
 Znów słyszy to katecheta i mówi:
 - No i widzisz jak spieprzają!
          - Dzieci, co to jest? - pyta się 
          nauczycielka biologii trzymając w ręku wypchanego ptaka.- To jest ptok - odpowiada Jaś.
 - Ależ Jasiu, nie mówi się ptok, tylko ptak. A może wiesz, jak ten 
          ptak się nazywa?
 - Sraka - odpowiada pojętny uczeń.
          Małgosia po raz pierwszy dostała 
          miesiączki. Przerażona biegnie do Jasia i mówi, że jej krew leci. 
          Jasio sprawę potraktował poważnie.- Rozbieraj się - mówi.
 Obejrzał dokładnie.
 - Ja tam ekspertem medycznym nie jestem, ale coś mi się widzi Małgocha, 
          że ci jaja urwało!
          Mama wybrała się z 7-letnim Jasiem na 
          spacer.- Zobacz synku, pająk je biedronkę.
 - A co to jest dronka mamusiu?
          Jaś zrobił nauczycielce kawał. Narysował 
          na jej stoliku muchę. A zrobił to tak doskonale, że nauczycielka długo 
          tłukła gazetą w blat zanim zorientowała się w czym rzecz. 
          Rozzłoszczona kazała przyjść jego ojcu do szkoły. Ten wysłuchał w 
          spokoju historii którą opowiedziała nauczycielka.- Proszę pani to jeszcze nic. Jak w zeszłym tygodniu ten gówniarz 
          narysował na płocie gołą babę, to jeszcze dzisiaj wyciągam drzazgi z 
          przyrodzenia.
          Pani na lekcji rysunków zadała temat do 
          rysowania "Lenin w Polsce". Dzieci rysowały Lenina w Poroninie, Lenina 
          przemawiającego do Górali, Lenina na wycieczce w Tatry itp. Jasia 
          rysunek był inny i przedstawiał przód namiotu, z którego wystawały 
          dwie rozłożone nogi damskie przykryte z góry dwoma nogami męskimi. 
          Pani nauczycielka była wielce zgorszona takim rysunkiem ale po chwili 
          refleksji zapytała:- Jasiu, ta pani na dole to zapewne Nadieżda Krupska?
 - Tak proszę pani, powiedział Jasiu.
 - Zatem ten pan na górze to na pewno Lenin?
 - Nie proszę pani, to nie Lenin a Feliks Dzierżynski.
 - Jak to Jasiu, a gdzie Lenin?
 - Lenin w Polsce proszę pani, czyż nie taki był temat rysunku?
          Rodzinka je spokojnie obiadek, aż tu 
          nagle wpada Jasiu i drze japę:- Mamo, babciu, siostro, Tatuś się powiesił na poddaszu.
 Wszyscy rzucają łyżki i talerze i pędza po schodach na górę, a Jasiu 
          spokojnie:
 - Prima apirilis...
 No to wszyscy wielkie - UFFFFF -
 A Jasiu kończy:
 - ... bo w piwnicy.
          Jaś mówi do Małgosi:- Małgosiu chodź skoczymy na numerek
 - Oj, nie Jasiu bo zajdę w ciążę
 - Nie martw się ja coś zaradzę.
 Skoczyli na numerek po czym Małgosia mówi:
 - No to teraz radź.
 Jasio wziął palnik acetylenowy wypalił Małgosi gdzie trzeba, polał 
          kwasem, wywiercił wiertarką, wysadził dynamitem, polał ropą naftową i 
          podpalił.
 - Gotowe!
 - A jak mimo tego zajdę?
 - No to jak już się urodzi, to nazwiemy go Mac Gyver...
          Przychodzi siedmioletnia dziewczynka do 
          ginekologa i mówi:- Panie doktorze, mam kłopoty z seksem oralnym!
 Doktor odpowiada:
 - Ależ dziecko, ty masz jeszcze mleko pod nosem!
 Dziewczynka:
 - To nie mleko.....
          Jasiu po wakacjach przychodzi do szkoły. 
          Pani się pyta:- No, Jasiu...
 - Nie Jasiu, tylko John!
 - Wiec dobrze, John, gdzie spędziłeś wakacje?
 - W Ameryce
 - O, ładnie, a co ty tam robiłeś?
 - Ano, leżałem na werandzie, szedłem na śniadanie, znowu leżałem na 
          werandzie, szedłem na obiad...
 - Ale to chyba było nudno?
 - Ależ skąd?
 - No dobrze......A może ty Małgosiu powiesz nam gdzie...
 - No, no - Ja nie jestem Małgosia, tylko Veranda
          Ida trzy dziewczyny przez podwórko, 12, 
          13 i 14-latka.12-latka pokazuje na białą plamę na ziemi i mówi:
 - Zobaczcie, ktoś rozlał mleko!
 13-latka powąchała i mówi:
 - To nie mleko, to sperma!
 14-latka polizała i mówi:
 - Na dodatek nie z naszego podwórka...
          Przy stole rodzinka zjada w ciszy i 
          skupieniu obiadek. Nie rozmawiają ze sobą ze względu na to żeby nie 
          robić przykrości synkowi który od urodzenia nic nie mówi.W pewnej chwili synek zatrzymuje rękę z widelcem w pół drogi do ust i 
          mówi:
 - A gdzie kompocik?
 W tym momencie rodzina znieruchomiała z zaskoczenia.
 Po dłuższej chwili mamusia mówi przez łzy szczęścia:
 - Synku! Odezwałeś się, przecież ty nic nie mówiłeś!
 A synek:
 - No ale zawsze był kompocik.
          - To jest prawdziwy raj - zauważa matka 
          podczas pikniku za miastem.- To prawda - odzywa się synek - obok w krzakach widziałem nawet Adama 
          i Ewę!
          Skacowany sąsiad wraca do domu 
          wieczorem. Żona nie chce go wpuścić, a że chce mu się strasznie pić, 
          puka do drzwi sąsiadów. Otwiera mu ich mały synek, i mówi, że rodziców 
          nie ma w domu. Skacowany sąsiad prosi o szklankę wody. Chłopczyk 
          przynosi mu, a on wypija duszkiem. Prosi o następną. Malec przynosi, 
          ale tylko pół.- Dlaczego tylko pół? Prosiłem o całą szklankę - dziwi się sąsiad.
 - Mały jestem. Do kranu nie dosięgnę, a z sedesu już wszystko 
          wybrałem.
          - Tatusiu co to znaczy paranoja?- Idź do kuchni i spytaj się siostry, mamy i babci, czy by się oddały, 
          gdyby jakiś facet dawał im za to 100 dolarów.
 Po chwili synek wraca z kuchni.
 - Siostra powiedziała, że zrobiła by to bez wahania, mama, że za 200, 
          a babcia to nawet za 50.
 - Widzisz synu, mamy w domu 3 k*rwy, a brakuje nam pieniędzy. I to 
          jest właśnie paranoja.
          - Tatusiu, dlaczego babcia się trzęsie?- Nie gadaj tyle, tylko zwiększaj napięcie!
          Siedzi berbeć w piaskownicy, podchodzi 
          do niego drugi:- Ile mas lat?
 - Pięć.
 - A palis?
 - Palę.
 - A pijes?
 - Piję.
 - A chodzis na dziewcynki?
 - Niee.
 - To mas ctery!
          Córka do mamy:- Mamo dzieci przezywają mnie żyrafa.. czy to prawda że mam długą 
          szyję?
 - Ależ skąd.. ale zobacz przez tamten komin czy tata już nie wraca.
          Przychodzi synek do domu ze świadectwem.Ojciec ogląda i widzi same dwójki. Syn stoi uśmiechnięty i czeka.
 "Czego się gówniarzu śmiejesz, przecież tu są SAME dwójki" - i wyjmuje 
          pasek ze spodni.
 Synek na to: "Spoko, ojciec, jeszcze tylko lanie i już wakacje."
 
 
 Rodzice mieli ochotę na seks, ale nie chcieli żeby Małgosia widziała, 
          więc wysłali ją na balkon i kazali mówić, co widzi. Małgosia stoi na 
          balkonie i opowiada:
 - Jedzie pan na rowerze, idzie pani z zakupami, o jakaś dziewczynka 
          stoi na balkonie, pewnie jej rodzice robią to samo, co wy.
          - Ten rysunek jest bardzo dobry - mówi 
          nauczycielka do ucznia. - Przyznaj się kto ci go zrobił - ojciec, czy 
          matka?- Nie wiem, ja już spałem.
          - Co ty przyniosłeś w tym futerale na 
          skrzypce? - dziwi się nauczycielka muzyki - Przecież to pistolet 
          maszynowy!!!- Ale heca, ojciec poszedł robić skok na bank ze skrzypcami...
          - Tatusiu, dlaczego my tak późno 
          przyszliśmy do tego sklepu na zakupy?- Nie gadaj tyle, piłuj kłódkę......
          - Tatusiu, czy mama na pewno wraca tym 
          pociągiem?- Nie gadaj tyle, tylko rozkręcaj szybciej szyny.
          - Jasiu, gdzie twój tatuś?- Wyjechał w ważnej sprawie służbowej na 6 miesięcy, ale jak będzie 
          się dobrze sprawował, to wróci wcześniej.
          Ojciec do syna:- Pamiętaj synu, byś zawsze miał pieniądze, bo pieniądze oznaczają: 
          'seks', 'taxi', 'wino', 'piękne kobiety'.
 - A brak pieniędzy tato?
 - Ha, to już ponura proza życia. I to znaczy wówczas: 'tramwaj', 
          'adapter', 'Kufelek piwa na kredyt', 'masturbacja'... No i nasza 
          mama...
          Ojciec do syna:- Całowałeś się już z jakąś dziewczyną?
 - Tak.
 - I co mówiła?
 - Nie słyszałem miałem zatkane uszy jej udami.
          Idzie dwóch ludożerców (ojciec z synem) 
          brzegiem morza i zobaczyli kobietę. Syn na to:- Tato, zobacz, może ją zjemy?
 - Nieee... stara i żylasta.
 Idą więc dalej, a tu pojawiła się młoda dziewczyna, zbudowana jak 
          trzeba itd.
 - Tato, zobacz, może tą zjemy?
 A ojciec:
 - Nie synku... Tą zabierzemy do domu a zjemy mamę!
          Mama: Balbinko co robicie z Ptysiem w 
          ogrodzie?Balbinka: Stosunkujemy się.
 Mama: A to dobrze, bo już myślałam, że palicie papierosy.
          - Tatusiu, dlaczego ty masz białą skórę, 
          mama również ma białą skórę, a ja mam czarną?- Synku, ciesz się, że nie szczekasz, taka była balanga!
          - Mamusiu, czy diabeł jest mężczyzną?- Nie, jest o wiele gorszy od mężczyzny.
 - A więc jest kobietą...
          - Mamusiu, czy to tatuś kupił to nowe 
          futro?- Syneczku, gdybym ja liczyła tylko na tatusia, to i ciebie by na 
          świecie nie było...
          Przychodzi córka do matki i mówi:- Mamusiu jestem w ciąży.
 - Dziecko, a gdzie ty miałaś głowę?
 - Pod kierownicą mamusiu.
          Pewna pani postawiła sobie za cel, że 
          odpowie na wszystkie pytania swojego małego dzieciaka (jest taki wiek, 
          że zadają ich dużo), nie dała jednak rady chociaż się bardzo starała i 
          przylała dzieciakowi. Jak brzmiało pytanie po którym malec dostał 
          lanie?"Mamusiu dlaczego mamusia gryzie syfon?"
          - Co trzeba zrobić, żeby iść do nieba? - 
          Pyta ksiądz na lekcji religii.Dzieci kolejno odpowiadają:
 - Trzeba pomagać rodzicom!
 - ... być dobrym!
 - ... chodzić do kościoła!
 A Kazio woła:
 - Trzeba umrzeć!
          - Wiesz, mamo, Kazio wczoraj przyszedł 
          brudny do szkoły i pani go za karę wysłała do domu!- I co pomogło?
 - Tak, dzisiaj cała klasa przyszła brudna.
          Lekcja religii w szkole:- Kto był pierwszym człowiekiem na Ziemi?
 - Blake! - odpowiada Grześ.
 - Co ty opowiadasz! Pierwszym człowiekiem był Adam!
 - No właśnie! Pamiętałem, że to ktoś z 'Dynastii'!
          - Babciu, jak ci smakował cukierek?- Bardzo dobry.
 - Dziwne! Ania go wypluła, pies go wypluł, a tobie smakował...
          Idzie facet z synkiem przez park. W 
          pewnej chwili minęła ich kobieta ... taka wiecie :)8 i w ogóle ...Facet mówi:
 - Ale DUPA...
 - Co powiedziałeś tatusiu?
 - CO?! Dudek! Powiedziałem Dudek!
 - A co to jest Dudek?
 - Dudek to jest taki ptaszek. Tu ma taki dzióbek (pokazuje), a tu ma 
          taki czubek (też pokazuje)
 - A czy Dudki mogą mieć dzieci?
 - Jasne, że mogą.
 - A jak się nazywają te dzieci?
 - No one nazywają się dudududeczki.
 - Aaaaaaaaaa jak wyglądają teee dudududeczki?
 - No tu mają takie dzióbki (pokazuje), a tu mają takie czubki (też)
 - Aaaaa tatusiu czy te dudududeczki mogą mieć ... dzieci?
 - Jasne, że mogą (lekko poddenerwowanym głosem).
 - A jak się te dzieci nazywają?
 - Naaaaaaazywajaaaaaa sieeee dudududeczki (dalej tym poddenerwoweanym)
 - A jak wyglądają tatusiu?
 - No tu mają takie czubki no! A tu mają takie dzióbki!!! (wściekłym 
          głosem).
 - A czy one mogą mieć ...
 - DUPA, DUPA, Powiedziałem DUPA... (krzyczy tatuś).
          Jaś do Magdy:- Magda, chodź cię bzyknę!
 - Nie mogę, mam okres.
 - Ej Magda, ty ciągle z tą szkołą!
          Mówi Jaś do tatusia:- Czy mogę iść na film od 18 lat?
 - Nie. Dopiero będziesz mógł jak dorośniesz i będziesz miał do pępka.
 Mija rok.
 - Tatusiu. Czy mogę iść do kina na film od 18 lat?
 - Nie. Dopiero pójdziesz jak będziesz miał do pępka.
 Za rok sytuacja powtarza się.
 - Tatusiu. Czy mogę iść na film od 18 lat?
 - Nie. Dopiero jak będziesz miał do pępka.
 Na to Jaś chwyta swoją męskość, przekłada przez ramię i próbuje 
          dociągnąć do pępka..
 - O kurde jeszcze mi trochę brakuje.
          Tato, dlaczego ty masz 4 guziki przy 
          rozporku, a ja tylko 2?- Bo ty masz małego ptaszka, a ja większego.
 Malec zobaczył księdza w sutannie i woła:
 - Tato! Ksiądz to chyba ma orła!
          - Mamo, mamo, ja już nie chcę braciszka!- Zamknij się gówniarzu! Będziesz jadł co ci ugotuję!
          W czasie zjazdu absolwentów stary 
          profesor pyta dawnego ucznia:- A, ty Jasiu, ile masz dzieci?
 - Ośmioro! - odpowiada z dumą były uczeń.
 - No, tak - mruczy nauczyciel - W klasie też nigdy nie uważałeś.
          Mały chłopiec płacze na ulicy.- Co się stało, synku? - pyta starsza pani.
 - Mama dała mi pieniądze na chleb i mleko, a ja je zgubiłem. Teraz na 
          pewno dostanę lanie...
 - Masz tu pieniądze na chleb i mleko i już nie płacz - starsza pani 
          głaszcze chłopca po głowie i odchodzi.
 Chłopiec biegnie na róg ulicy do dwóch koleżków i woła:
 - Jeszcze trzy takie i możemy iść do kina!
          Ojciec do dorastającej córki:- Z kim całowałaś się dzisiaj w parku?
 - W którym parku, tatusiu?
          U dentysty mama prosi synka:- A teraz bądź grzeczny i powiedz ładnie "aaa", żeby pan doktor mógł 
          wyjąc palce z twojej buzi.
          Przedszkolak opowiada koledze:- Moja starsza siostra widzi w ciemnościach...
 - Bujasz!
 - Mówię prawdę! Wczoraj siedziała ze swoim chłopakiem w ciemnym pokoju 
          i mówiła: "Jesteś nie ogolony!"
          Był sobie mały, zdolny Jasiu i miał 
          bardzo bogatych rodziców.Owi rodzice bardzo kochali swojego synka i chcieli mu sprawić 
          przyjemność.
 Kiedy zbliżały się piąte urodziny Jasia, zapytali go:
 - Jasiu, co chciałbyś dostać na urodzinki? Klocki lego? Dużą koparkę, 
          a może jakąś maskotkę?
 A Jasiu powiedział:
 - Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu klocki.
 Potem Jasio miał komunię, z tej okazji rodzice chcieli mu dać coś
 wyjątkowego.
 Zapytali więc Jasia:
 - Jasiu, co chcesz dostać na komunię? Zdalnie sterowany samochód? A 
          może rower? Albo łyżworolki?
 A Jasiu powiedział:
 - Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu rower.
 Potem Jasio skończył szkołę podstawową z samymi szóstkami i dostał się 
          do gimnazjum, rodzice chcieli mu dać coś z tej okazji.
 Zapytali więc Jasia:
 - Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Lego Technics? A może walkmana?
 A Jasiu powiedział:
 - Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu walkmana.
 Potem Jasio skończył gimnazjum, a ponieważ był bardzo zdolny, dostał 
          się do najlepszego liceum w mieście, jako pierwszy na liście.
 Rodzice bardzo się ucieszyli i postanowili dać mu coś wyjątkowego z 
          tej okazji.
 Zapytali więc Jasia:
 - Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Wieżę stereo? A może własny 
          telewizor do pokoju? A może komputer?
 A Jasiu powiedział:
 - Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jak zwykle, się wygłupia i kupili 
          mu komputer.
 Potem Jasio zdał maturę ze średnią ocen 6,0, bo, jak wiadomo, był 
          bardzo zdolny, a następnie dostał się na medycynę z najlepszymi 
          wynikami z egzaminów.
 Rodzice byli bardzo dumni i chcieli dać mu coś wyjątkowego z tej 
          okazji.
 Zapytali więc Jasia:
 - Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może jakiś ładny samochód? A 
          może wakacje na Majorce?
 A Jasiu powiedział:
 - Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jest przemęczone nauką i gada 
          głupoty, i kupili mu samochód.
 Potem Jasio skończył studia medyczne z wyróżnieniem i miał przed sobą 
          wspaniałą karierę. Rodzice byli zachwyceni i postanowili zrobić mu 
          jakiś prezent z tej okazji.
 Zapytali więc Jasia:
 - Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może własne mieszkanie? A może 
          wakacje na Karaibach? Albo może własny jacht?
 A Jasiu powiedział:
 - Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jak zwykle, ma dziwne pomysły i
 przestraszyli się, że może jest z nim coś nie tak. Kupili mu 
          mieszkanie, ale te trzy żółte kuleczki coraz bardziej ich intrygowały.
 Tymczasem Jasio postanowił się ożenić z miss świata. Rodzice byli 
          zachwyceni i chcieli dać im jakiś niezwykły prezent ślubny.
 Zapytali więc Jasia:
 - Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może jakiś ładny dom na 
          przedmieściu?
 A może podróż dookoła świata? A może nowy samochód?
 A Jasiu powiedział:
 - Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Rodzice pomyśleli, że ich dziecku już nic nie pomoże i kupili mu dom.
 Trochę podumali nad tymi kuleczkami, dlaczego Jasiu tak bardzo chce je 
          dostać, ale nic nie wymyślili...
 Minęło wiele lat, rodzice zapomnieli o tych kuleczkach, aż nagle stała 
          się straszna rzecz. Jasiu miał wypadek i umarł. Ale zanim umarł, 
          lekarze zdążyli sprowadzić jego rodziców, którzy zapytali Jasia:
 - Czy masz jakieś ostatnie życzenie?
 A Jasiu powiedział:
 - Tak: chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.
 Wtedy rodzice nie wytrzymali i spytali:
 - A po co ci, Jasiu, te trzy żółte kuleczki?
 A Jasiu powiedział:
 - Te trzy żółte kuleczki...
 ...i umarł.
 dowcip przysłany przez 
          
          Matis
          Był sobie raz wielki klasztor, a w nim 
          mieszkało 1024 mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, 
          pracowali, czytali książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego 
          dnia pojawił się człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.To było straszne! Pozostałych 512 mnichów pochowało swoich towarzyszy 
          i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka straszna 
          rzecz - przenieśli się w góry i tam wybudowali nowy klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, w górach, a w nim mieszkało 512 mnichów. 
          Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i 
          rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się 
          człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było okropne! Pozostałych 256 mnichów pochowało swoich towarzyszy i 
          postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka okropna 
          rzecz - przenieśli się nad morze i tam wybudowali nowy klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, nad morzem, a w nim mieszkało 256 
          mnichów.
 Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i
 rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się ten 
          straszliwy człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było przerażające! Pozostałych 128 mnichów pochowało swoich 
          towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka 
          przykra rzecz - przenieśli się na równinę i tam wybudowali nowy 
          klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, na równinie, a w nim mieszkało 128 
          mnichów.
 Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i
 rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się 
          potworny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było szokujące! Pozostałych 64 mnichów pochowało swoich towarzyszy 
          i
 postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka nieprzyjemna
 rzecz - przenieśli się do gęstej puszczy i tam wybudowali nowy 
          klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, w puszczy, a w nim mieszkało 64 mnichów. 
          Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i 
          rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się 
          potworny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było podłe! Pozostałych 32 mnichów pochowało swoich towarzyszy i 
          postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka smutna rzecz 
          - przenieśli się na moczary i tam wybudowali nowy klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, na moczarach, a w nim mieszkało 32 
          mnichów.
 Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i
 rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się 
          wredny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było przytłaczające! Pozostałych 16 mnichów pochowało swoich 
          towarzyszy i postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka 
          przygnębiająca rzecz - przenieśli się na pustynię i tam wybudowali 
          nowy klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, na pustyni, a w nim mieszkało 16 
          mnichów. Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali 
          książki i rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił 
          się koszmarny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było potworne! Pozostałych 8 mnichów pochowało swoich towarzyszy i 
          postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka potworna 
          rzecz - przenieśli się nad jezioro i tam wybudowali nowy klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, nad jeziorem, a w nim mieszkało 8 
          mnichów.
 Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i
 rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się 
          okropny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było koszmarne! Pozostałych 4 mnichów pochowało swoich towarzyszy i 
          postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka koszmarna 
          rzecz - przenieśli się na wyspę i tam wybudowali nowy klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, na wyspie, a w nim mieszkało 4 mnichów. 
          Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i 
          rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się 
          bezlitosny człowiek na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów.
 To było przykre! Pozostałych 2 mnichów pochowało swoich towarzyszy i 
          postanowili oni opuścić klasztor, w którym stała się taka 
          przytłaczająca rzecz - przenieśli się do doliny i tam wybudowali nowy 
          klasztor.
 Był sobie więc nowy klasztor, w dolinie, a w nim mieszkało 2 mnichów. 
          Żyli sobie oni spokojnie, modlili się, pracowali, czytali książki i 
          rozmawiali o ważnych sprawach. Aż pewnego dnia znowu pojawił się ten 
          potwór na czerwonym rowerku i zabił połowę mnichów - czyli jednego.
 To było tragiczne! Pozostał już tylko jeden mnich! Wiedział, że to on 
          będzie następną ofiarą i to go bardzo zdenerwowało. Pochował swojego 
          towarzysza, ale zamiast budować nowy klasztor, na przykład na 
          płaskowyżu, kupił sobie zielony rowerek.
 Wsiadł na ten zielony rowerek i pojechał za zbrodniczym człowiekiem na 
          czerwonym rowerku. Ścigał, go ścigał, wreszcie go złapał...
 Jaki z tego morał?
 Że zielony rowerek był szybszy od czerwonego rowerka.
 dowcip przysłany przez 
          
          Matis
 |