Mikołaj Nosow
Przygody Nieumiałka

Tłum. Janina Lewandowska

ROZMOWA PRZY STOLE

Porwany własnym opowiadaniem Nieumiałek trzasnął pięścią w stół i trafił prosto w ciasto. Nadzienie rozprysnęło się na wszystkie strony. Dziewczynki podskoczyły i o mały włos nie pospadały na podłogę z przestrachu.

Porwany własnym opowiadaniem Nieumiałek trzasnął pięścią w stół

— I co dalej? — dopytywały się przyszedłszy do siebie.

— Dalej już nie pamiętam.

Zapadło milczenie. Dziewczynki z podziwem wpatrywały się w Nieumiałka. Był w ich oczach prawdziwym bohaterem. Wreszcie zabrała głos Niezabudka:

— Bardzo przestraszyłeś nas tym swoim balonem. Piłyśmy wczoraj wieczorem herbatę na balkonie, gdy wtem patrzymy... leci olbrzymi, okrągły balon, zbliża się do naszego domu, wpada na parkan... I nagle — paf! Balon pękł, a kiedyśmy nadbiegły, zobaczyłyśmy tylko kosz z brzozowej kory.

— Leżałeś jak trup! — wtrąciła Żabka. — To było straszne.

— Jeden bucik miałeś na nodze, drugi zawisł na parkanie, a kapelusz na drzewie — dodała Wiewióreczka.
— Rękaw od marynarki oderwał się i znalazłyśmy go dopiero dzisiaj rano — mówiła Łątka. — Musiałyśmy naprędce przyszywać ten rękaw do twojej marynarki.

— Skąd wziąłem się w tym domu? — zapytał Nieumiałek.

— Przeniosłyśmy cię tutaj. Przecież nie można było zostawić cię na noc na dworze! — odparła Niezabudka.

— Byłeś już prawie zupełnie, ale to prawie zupełnie nieżywy! — wtrąciła Sroczka. — Ale Jodyna powiedziała, że może jeszcze ożyjesz, bo masz silny... ten... or-ga-nizm.

— Tak, mam silny organizm, a głowę jeszcze mocniejszą! — rzekł chełpliwie Nieumiałek. — Kto inny na moim miejscu na pewno dostałby trzęsienia mózgu.

— Chciałeś pewnie powiedzieć wstrząsu mózgu — zwróciła mu uwagę Niezabudka.

— O, to, to! Wstrząsu mózgu! — poprawił się Nieumiałek.

— Ale mówiłeś, że balonem leciałeś nie tylko ty sam? — przypomniała sobie Niezabudka.

— No, naturalnie, że nie sam. Było nas szesnastu. Prawda, ten tchórz Umiałek wyskoczył na spadochronie, więc zostało nas piętnastu.

— A gdzie reszta? — zapytała Sroczka.

— Nie wiem — wzruszył ramionami Nieumiałek. — A czy w koszu nikt nie został?

— W koszu znalazłyśmy tylko farby i apteczkę polową.

— To farby Pędzelka i apteczka Pigulskiego — powiedział Nieumiałek. W tej chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła Śnieżyczka.

— Słyszeliście ostatnią nowinę?! — wołała. — Świeża nowina! Jeszcze jeden balon przyleciał i rozbił się.

Przyleciało nim czternastu chłopców. Spadli za ogrodem wczoraj wieczorem. Dopiero dziś rano o świcie nasze dziewczynki ich znalazły i pomogły dostać się do szpitala!

W tej chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła Śnieżyczka.

— To znaczy, że się rozbili? — wykrzyknęła przerażona Wiewióreczka.

— To nic — machnęła ręką Śnieżyczka. — Jodyna powiedziała, że ich wyleczy.

— To z pewnością oni, moi koledzy! — rzekł Nieumiałek. — Zaraz pójdę do szpitala i dowiem się wszystkiego.

— Ja cię zaprowadzę — ofiarowała się Niezabudka.

— Ja też pójdę z wami! — oświadczyła Śnieżyczka.

Teraz dopiero zauważyła okrągły plaster na czole Niezabudki i krzyknęła:

— Ach, kochanie, jaki czarujący krążek masz na czole! Bardzo ci w nim dobrze. Czy to nowa moda? Będę musiała zrobić sobie taki sam!

— Nie, to plaster. Niechcący uderzyłam się głową o drzwi — wyjaśniła Niezabudka.

— Ach, ta-a-k... — odpowiedziała zawiedziona Śnieżyczka. Podbiegła do lustra i zaczęła wkładać kapelusz.

Pokój szybko opustoszał. Wszystkie dziewczynki rozbiegły się, by podzielić się nowiną z sąsiadkami.

Wszystkie dziewczynki rozbiegły się, by podzielić się nowiną z sąsiadkami.

 

< wstecz

początek


MALUCH

Spis tekstów